Najbardziej w całym tygodniu Zosia lubiła sobotnie wieczory. Przesiadywała wtedy z mamą na brązowej skórzanej kanapie w salonie bielskiego domu, lub gdy pora roku na to pozwalała, opatulona kocem siedziała na werandzie i czytała kolejną książką. Zofia zakochana była na zabój w Ani Shirley i tak jak ona, pragnęła kiedyś mieć taką przyjaciółkę od serca jaką dla Ani była Diana. Największym szaleństwem Miętki była Ania z Zielonego Wzgórza. Gdy przeczytała serię z jednego wydawnictwa, od razu szukała po wszystkich bielskich bibliotekach innych wydań serii przygód rudowłosej sieroty, tak jakby od tego zależało całe życie Miętki.
Miętka miała różne fobie, których nikt poza Marceliną nie potrafił zrozumieć. I tak o to, gdy na chodniku stał znak, lub słup połączony z drugim - nigdy pod nimi nie przechodziła, gdy zobaczyła czarnego kota, spluwała śliną na trzy strony i robiła trzynaście kroków w tył. Gdy zgasło światło w mieszkaniu, kiedy wychodziła do szkoły - wiedziała, że to właśnie wtedy zapyta ją nauczycielka i na pewno nie otrzyma bardzo dobrej oceny. Ale i to nie było największą fobią Miętki. Należała ona bowiem do grona tych ludzi, którzy cierpieli na tak zwaną arachnofobię. Zofia uwielbiała czytać książki, a mitologia Greków i Rzymian plasowała się zaraz po Ani i Harrym Potterze w gronie jej ulubionych książek z dzieciństwa. Stąd też znała historię greckiej księżniczki Arachne, która rozzłościła Atenę. Zosia zawsze powtarzała, że Atena była idiotką, przez którą ona musi cierpieć katusze, za każdym razem gdy zobaczy chociażby małego przedstawiciela tego gatunku.
Zosi udało się jakoś przeżyć szkołę podstawową i gimnazjum. Nie miała zbyt wielu znajomych - po prostu nienawidziła ludzi. Nie byli jej oni potrzebni do szczęścia. Jeszcze w podstawówce była zniesmaczona, kiedy koleżanki biegały za kolegami. Zosia wiedziała, że to nie dziewczynki mają biegać za chłopcami i nigdy nie potrafiła zrozumieć natury swoich koleżanek. Mało tego, Zosia nie lubiła bawić się lalkami - i też takowych zabawek u małej dziewczynki nikt nie potrafił się doszukać.
Jak już wspominałam - Miętka należała do tej grupy ludzi, która starannie dobierała sobie przyjaciół. Miała wielu znajomych, w końcu każdy znał Zofię, nie tylko ze względu na jej unikatowe nazwisko, ale też za śmiech którym wszystkich w okół zarażała. Największą i w zasadzie jedyną przyjaciółką Zofii, była jej mama i to nigdy, tak naprawdę się nie zmieniło.
***
Kamil Kwasowski od dziecka wiedział, że chce zostać sportowcem. Kiedy miał 7 lat ojciec zaprowadził go na trening piłki nożnej do miejscowego ośrodka sportowego. Kopanie piłki i oczekiwanie, aż ktoś mu ją łaskawie poda, zniechęciło małego chłopca do tego sportu. Kiedy miał 8 lat, matka zaprowadziła go razem z młodszą siostrą na salę gimnastyczną, gdzie trening odbywali najlepsi na całym Podbeskidziu gimnastycy. Kwasowski wiedział jednak, że jako prawdziwy mężczyzna nigdy, przenigdy nie pojawi się publicznie w trykocie - i jak szybko pojawił się w murach bielskiego liceum, tak szybko z niego wyszedł, aby powrócić na tą samą salę kilka lat później.
Na 3 miesiące przed 9 urodzinami, chłopca na pierwszy trening piłki siatkowej zaprowadził ojciec.
I tak o to, Kamil pokochał siatkówkę. Była ona dla niego odskocznią od problemów codziennego życia, które wraz z wiekiem nasilały się niszcząc wszystko w okół niczym sztorm.
Dodatkowo, dzięki treningom poznał przyjaciela. Takiego na śmierć i życie, o którym bez wątpienia mógł powiedzieć, że jest dla niego jak brat. Przyjaciel, który wiedział o nim wszystko i zawsze przy nim był. Tworzyli swojego rodzaju symbiozę. Byli niczym żółty i czerwony M&M'sy, jak żwirek i muchomorek, jak prawa i lewa skarpetka. W końcu jak Kwasowski i Włodarczyk - bo ich, w jednym z bielskich liceum - znali wszyscy.
Kwasowski najbardziej cenił w swoim przyjacielu to, że zawsze mógł liczyć na jego szczerość. Nawet wtedy, kiedy Kwasowski usilnie próbował przeprosić Miętkę za swój niedorzeczny wybryk.
To Włodarczyk, kazał mu się zachowywać jak prawdziwy mężczyzna - i nie zwracać uwagi na jakąś tam babę. I jak to najzwyczajniej w świecie bywa - Kwasowski nie zwracał uwagi na Miętkę. Zośka starała się unikać chłopaka, przez 4 lata podstawówki, i kilka dni w roku, kiedy niechcący napotkali na siebie przechodząc obok swoich domów. Pomimo, że byli sąsiadami - Zofii udawało się przez kilka lat nie spotkać Kamila i też dlatego, że ona była taka uparta, on tym bardziej nie potrafił nie zwracać na nią uwagi za każdym razem gdy ją widział. Z jednego, prostego powodu - Miętka przyciągała do siebie wszystkich. I uzależniała na dobre.
***
Wojciech Włodarczyk miał 6 lat, kiedy jego tata razem z mamą zaprowadzili go na pierwszy trening siatkówki. Po piętnastu minutach zabawy, Włodarczyk już wiedział, że jest to coś co sprawia mu wielką frajdę. I tak było zawsze. Przez całe swoje dzieciństwo, szkołę podstawową, gimnazjum i liceum - chodził na treningi nie opodal swojego rodzinnego domu. Miał zawsze przy sobie najlepszego kumpla, z którym oprócz treningów siatkówki miał o wiele więcej wspólnego.
Włodarczyk spotkał Miętkę pierwszy raz w życiu - kiedy miał 11 lat i wydała się mu ona dość dziecinna i inna niż wszystkie dziewczyny, które zdążył już w swoim dotychczasowym życiu poznać. Nie potrafił zrozumieć, jak można tyle czasu denerwować się na kogoś, za pociągnięcie za włosy. Przecież, wszystkie dziewczyny w jej wieku, chciały "chodzić" z nim lub z Kamilem - dlatego nie potrafił zrozumieć dlaczego Zofia nie chce wybaczyć Kwasowskiemu, niewinnego wybryku.
Kiedy Kamil z Wojtkiem mieli po 17 lat, w wolnych chwilach i w przerwach między treningami siatkówki, kiedy oczywiście pogoda na to pozwoliła - wybierali się na bielskie błonie, by móc tam pograć w kosza lub po prostu spotkać się ze znajomymi.
Końcem lipca, pod czas wakacji poprzedzających klasę maturalną, w późnych godzinach popołudniowych najlepsi przyjaciele rzucali na zmianę pomarańczową piłką do gry w koszykówkę. Pod czas gry jeden na jednego, Kwasowski zmylił przyjaciela i już po chwili celował piłką w stronę małego białego kwadratu znajdującego się tuż nad okręgiem, który służył im za kosz. Pech chciał, że zamiast w biały kwadrat, Kamil trafił w przejeżdżającą na rolkach młodą dziewczynę. Siła ataku z jaką celował bielszczanin była na tyle silna, że dziewczynę dosłownie - zmiotło z nóg i nieszczęśliwie upadając na twardą strukturę boiska, złamała nogę. Krzyk dziewczyny, z pewnością usłyszeli wszyscy możliwi ludzie w promieniu najbliższych stu kilometrów.
Ową dziewczyną był nikt inny jak Zosia. Kwasowski od razu podleciał do dziewczyny. Włodarczyk dopiero po chwili zrozumiał, co tak naprawdę się wydarzyło i kim jest dziewczyna, która nie szczędziła zabawnych - aczkolwiek całkiem niecenzuralnych epitetów swojemu przyjacielowi. Miętka nie zwróciła uwagi na Włodarczyka, to on zwrócił uwagę na nią. Wtedy właśnie zrozumiał, dlaczego Kamil tak bardzo zawieszał się, za każdym razem, gdy mijała ich przypadkowo, mieszając tym samym w głowie przyszłemu przyjmującemu BBTS-u.
***
zły dzień,tydzień.
musi być lepiej.
nie odpowiadam, za to powyżej.
Win.
Pierwsza
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że mi się taka forma strasznie podoba. Możemy poznać postacie od samego początku, znać ich znajomość od fundamentów. Tylko patrząc na prolog, to gdzie jest Ferens? :O
UsuńWiesz, że ja zawsze byłam, jestem i będę, ale cholera Winia, weź mnie informuj!
Nowego u Kamila i Wojciecha możesz się spodziewać chyba dziś, aczkolwiek bardzo mnie wciągnął serial "Arrow", no i takie ciacho tam gra... :3
Polecam bardzo, bardzo, bardzo! Weny i do kolejnego ;*
Na Ferensa musicie jeszcze trochę poczekać.
UsuńAleż kochana, ja poczekam ile trzeba! Ćwiczę silną wolę, łącznie z cierpliwością! ;)
UsuńU mnie w ostatnim czasie ani silnej woli, a cierpliwości tym bardziej! :O
UsuńSię chyba Włodarczyk nieźle zauroczy :D Będą kompletnym przeciwieństwem przez co może być naprawdę ciekawie. Zły dzień, tydzień, miesiąc dotknął i mnie, dlatego jak mi się poprawi to może wrócę to i jeszcze raz skomentuję, bo dziś jestem do niczego. Rozdział świetny, dlatego nie powinno być pod nim komentarzy takich jak moje, dlatego przestaję.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam mnóstwo buziaków i bardzo przepraszam.
Berry Twoje komentarze są o wiele lepsze niż moje rozdziały! :*
UsuńTy mi lepiej szybko dodawaj nowy rozdział szklanko!!!
Usuńkoleżanko do 25 dajcie mi czas.. jestem zawalona w stertach kserówek.. nawet główki mojej nie widać! :(
UsuńPodoba mi sie😊
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
Usuńciężko mi cokolwiek powiedziec bo dopiero historia się rozpoczyna, wiec pozwól mi tak jak Ty u mnie narazie sie powstrzymac ;)
OdpowiedzUsuńparę faktów mi sie nie zgadza, ale to tylko fikcja, więc miałaś prawo zmienić takie rzrczy jak pochodzenie bohaterów :p
do następnego!
Em no.. musisz poczekać, Wiesz, taki zabieg w celach urozmaicenia.
UsuńDobra, przeczytałam, kiedy next?
OdpowiedzUsuńJa chce teraz!
Kala daj mi napisać :P
UsuńSpoko. Daje ci czas. Już się nie mogę doczekać!
UsuńNie zdążyłam się doprze rozpędzić z czytaniem a tu już trzeba było kończyć. No ale z drugiej strony mogę przeboleć krótkie rozdziały, pod warunkiem że będą się regularnie pojawiać (presja? Jaka presja, ja żadnej presji na tobie nie wywieram).
OdpowiedzUsuńMiętka ma w sobie coś z Ani Shirley, ta jej upartość. Mam nadzieję, że prędzej czy później dowiemy się co też Kwasu nabroił, że nie odzywała się do niego przez kilka lat.
„Byli niczym żółty i czerwony M&M'sy, jak żwirek i muchomorek, jak prawa i lewa skarpetka.”- przy skarpetkach padłam i nie wstałam (przesyłam serdeczne pozdrowienia z pod logi).
Wiedziałam, no kurcze blaszka wiedziałam że Włodarczyk zwróci uwagę na Zosię!
p.s. wszystko co złe też kiedyś się skończy więc nie bój żaby, będzie dobrze
Artis! Zośka go nie lubi za to, że pociągnął ją za warkocz - jak dobrze zauważyłaś Miętka ma coś z Ani - a jeżeli czytałaś Anię! to tak samo przecież było z Gilbertem :D Taka mała podpowiedź :*
UsuńWspaniały rozdział *.*
OdpowiedzUsuńTakie mogę czytać cały czas :D Poznaliśmy już bohaterów, a teraz tylko czekać aż akcja się rozkręci ^^
Kwasa ciągnie do Zosi, szkoda tylko że Miętkę do niego tak jakoś mniej xD Jeszcze teraz ta złamana noga.. oj sobie chłopak przeskrobał :3
Czekam na następny! :]
Pozdrawiam! :*
Jak ja rozkręcę akcję to jeszcze trochę minie :D
UsuńO kurde, to jest boskie; )
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
UsuńWypadałoby się pokazać, więc jestem i byłam i będę wszędzie tam gdzie i Ty! Dlaczego? Bo jesteś świetna w tym co robisz! Bo kocham twoje główne bohaterki i bo najważniejsze: mój mózg kocha twój styl! A co do mnie to chyba wypadałoby się wytłumaczyć, że nie komentuje- zła ja i jeszcze bardziej zły złodziej czasu...ale obiecuję poprawę, spróbuję pojawiać się pod rozdziałami częściej gdyż naprawdę na to zasługujesz Ty i twój talent, więc do miłego! ;-) No i oczywiście pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńZ najlepszymi życzeniami ~Ada
GE NIAL NE ♥ ♥ Czekam na więcej *-*
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie na Andrzeja i Mariusza :D !
sztrojkaa.blogspot.com
http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
JESTEM! Trochę zawaliłam i swój blog, i Twój, i wszystkie inne, ale teraz już mam nadzieję, że wszystko nadrobię. :) Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że nadal piszesz :D Tak w ogóle to to na górze to... CUDO PO PROSTU... zresztą jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńjestem... melduje się... przeczytałam... jest cudowny :D... więcej nie piszę, bo padam na twarz... obiecuje, że w następnym będzie dużo dłuższy...
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Jestem i ja. Liczyłaś, że się nie pojawię? Pf.. niedoczekanie Twoje Win! Cóż mogę powiedzieć? Kupiłaś mnie już od początku. Fajnie się czyta tylko wiesz co? Najlepszy był moment, gdy doszłam do końca i zdziwiłam się, że komentarzy mnie ma. A jeszcze bardziej zdziwiłam się, gdy okazało się, ze przeczytałam komentarze a to rozział był taki krótki. Klasyczne WTF? Tak, dłuższe chcę na pewno. Czy coś więcej? No ja jestem bardzo na tak. Skarpetki mnie zniszczyy i nie dam rady skomentować logiczniej. Pozdrawiam i czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie <3 czekam na kolejny rozdział :* a tymczasem zapraszam do siebie http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
Winka ma nowe dzieło nie wierzę :o I dlaczego ja nic o tym nie wiem ? ; > W akcie desperacji przeszukiwałam stronkę ,, opowiadań z siatkówką w tle", bo w stanie choroby nie ma ciekawszych zajęć do roboty i skrycie tęskniłam za światem blogów.. A tu informacja niczym grom z jasnego nieba, Win boska, najwspanialsza, czasem okrutna dla czytelnika startuje z czymś, normalnie cud nad Wisłą :D Jeszcze zanim zaczęłam pierwszą linijkę tekstu byłam pewna, że będzie Włodarczyk i nie przeliczyłam się :) W połączeniu z Kwasowskim, why not? Co ja Ci mam powiedzieć, wiadomym jest to, że uwielbiam Twój styl pisania i całą otoczkę, którą potrafisz stworzyć wokół opowiadania. Cholernie brakowało mi tego czarnego humoru i ogółem wszystkiego... Już lubię Zośkę, jest taką Anią w współczesnym wydaniu :D Czekam na rozwój sytuacji i Twoją inwencję twórczą ;) Pozdrawiam ; * PS. Widzisz wcale się nigdzie stąd nie wybieram ;)
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero zobaczyłam, tytuł bloga ❤ ,,Może czymś w dotyku miłym tak jak plusz "- Kocham tą piosenkę! :3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJEZU JA KOCHAM SPORT ALE PRZEZ TO ZJEBANE ZGRUPOWANIE NIE MOZE CZYTAC BLOGOW JA PITOLE!
OdpowiedzUsuńZ dnia na dzień, a raczej z tygodnia na tydzień akcja będzie się rozkręcać ja to wiem! Idealny styl pisania ❤ JEZU CHŁOPAKI WBILI MI DO POKOJU ZET WU! Dobra jestem, pamiętaj siatkarze to zło, szczególnie młoda kadra naprawdę nie polecam! Winka mam nadzieję, że nowy będzie jak wyjadę z ten dżu ngli zwanej ośrodkiem sportu i rekreacji!